poniedziałek, 19 maja 2014

Artyści- Janowi Pawłowi II

Dobry wieczór wszystkim,
cóż za ciepłe dni nastały w sumie wieczory! Właśnie przesiaduję sobie na balkonie i popijam waniliową herbatkę a trochę dalej pobłyskują świeczki. Postanowiłam przysiąść i jakoś uporządkować wydarzenia ostatniego dnia/ dni :)
Wczoraj miałam przyjemność brać udział w koncercie Artyści- Janowi Pawłowi II, który miał miejsce w mojej rodzinnej miejscowości. Ci co śledzą mojego facebook'a mogli przyglądać się moim/ naszym przygotowaniom. Między innymi stąd moje częste wyjazdy i podróże. Próby odbywały się w ciągu tygodnia, a pogodzenie ich z  obowiązkami studenckimi wymagało ode mnie częstych przemieszczeń i znikomych ilości snu. Jednak taka dawka emocji i szczęścia jest całkowitym wynagrodzeniem! :)

Wczorajszy dzień to na pewno duża dawka muzyki. Dzień szybko się zaczął a ja już byłam w drodze na uroczystości I Komunii Świętej, gdzie wspierałam moich muzycznych przyjaciół. Popołudniu mieliśmy kilku godziną próbę generalną, gdzie dopinaliśmy wszystko na wieczorny koncert. Wybiła godzina 19. Z niecierpliwością na backstage'u czekaliśmy na naszą kolej. Wyczuwalna była trema w powietrzu ale nie opuszczał nas dobry humor!:) Wyszliśmy, nogi troszkę sztywne i nie z tego powodu, że były obcasy lecz malutki stresik i duża liczba osób zgromadzonych na widowni. Wszystkie miejsca zajęte, nawet na balkonie, dostawione krzesła. Gdzieś w przyciemnionym świetle dostrzegłam znajomych, rodzinkę i najwspanialszą przyjaciółkę na świecie, której obecność była pod wielkim znakiem zapytania. Dziękuję za Twoją obecność, dziękuję za obecność każdego, który przyszedł ze względu na mnie ale również ze względu na całą naszą ekipę muzyczną.

Pierwsze dwie piosenki niestety były z zaciśniętym gardłem, przerwa w śpiewaniu przed większą publicznością a tym bardziej przed znajomymi jest stresująca. Jednak bycie na scenie z tak wspaniałym bandem, dziewczynami u boku i chórem rozwiały wszelkie strachy. Ruszyliśmy piosenka za piosenką, melodia za melodią. Pierwsza część za nami , chwila przerwy i powróciliśmy ponownie jeszcze z większą energią. Chyba nie muszę mówić, że świetnie się bawiliśmy ale to również zasługa wspaniałej publiczności.
Chyba najbardziej pociągającą i ekscytującą rzeczą w występowaniu jest kontakt z widzem. Uwielbiam towarzyszące temu emocje! Niektórzy z entuzjazmem klaskali, inni w ukryciu ocierali łzy jeszcze inni podskakiwali i machali do nas. U jeszcze innych wyczuwałam rozmowę z nami, twarze mówiły "chcemy więcej" i kiedy dostawali to ich spojrzenia były swego rodzaju Fryderykiem dla nas. Dziękuję Wam, za to że po raz kolejny powiedzieliście mi po co staje na scenie i podchodzę do mikrofonu. Jesteście cudowni nie tylko pod czas występu ale również po nim. Dziękuję w imieniu swoim i wszystkich wykonawców za wszelkie gratulacje i miłe słowa, które jeszcze do tej pory spływają z wielu stron. Za wszelkie uśmiechy ,podania ręki i uściski.

Największe jednak podziękowania chciałam skierować do utalentowanego, niesamowitego muzyka, o niezwykłym smaku muzycznym, hmmm tak na prawdę wariata muzycznego, o ogromnej cierpliwości i pozytywnym podejściu do drugiej osoby, do perfekcyjnego w tym co robi a przede wszystkim dobrego człowieka, do kierownika całego tego zamieszania Bartka Krzywdy. Dziękuję za wszystkie próby i uwagi, za wspaniałą współpracę która była dla mnie zaszczytem. Wiążę nadzieje a wiem, że ona mnie nie zawiedzie, że jeszcze coś fajnego razem stworzymy.

Również chciałam podziękować moim współtowarzyszom zamieszania, panom instrumentalistom oraz dziewczynom Uli, Natalii i Adzie. Pomimo wielu często ciężkich, wyczerpujących prób daliśmy radę nie pozabijaliśmy się a spod naszych rąk i ust wyszedł na prawdę kawał dobrej roboty! Dziękuję!

Dziękuję również chórowi Carmen Gregorianum, który znam nie od dziś, za sporą dawkę humoru i energii.

Ach troszkę się rozczuliłam ale już kończę :) Troszkę zdjęć z tego wielkiego zamieszania! :)











To by było na tyle ! :) Trzymajcie się ciepło! :)

środa, 14 maja 2014

Podróż w czasie.

Tak bardzo upodobałam sobie noc, że jest to idealny czas do planowania,  marzenia, uczenia, realizacji marzeń do rozmyślania. Lubię noc, wówczas świat zwalnia, nie odczuwasz tego tępa, tego uciekającego czasu. Masz wrażenie, że jesteś panem czasu, że z wszystkim zdążysz.  
Lecz najpiękniej w nocy brzmi muzyka. Odsłuchane po "milion" razy utwory nabierają nowego, niepowtarzalnego charakteru. Budzi się magia...
Mamy wiele rzeczy do utrwalenia, przekazywania tradycji, słów, teorii czy spisywania historii. Papier a w XXI wieku pliki tekstowe, możemy zapisać na nich co tylko chcemy. Jednak czy kiedykolwiek postrzegaliście w ten sposób muzykę? Sądzę że muzyka jest najsilniejszym "przekaźnikiem". Wcale mnie nie dziwi kiedy starsi ludzie, chorzy na różne schorzenia związane z pamięcią, wzrastają w zdrowiu pod czas terapii muzycznych. Jednak czy w codziennym życiu to nie my jesteśmy tymi chorymi, potrzebującymi terapii by pamiętać o tym kim jesteśmy, jak "mamy na imię"? W muzyce nie ma żadnej ściemy, jesteś sobą z wulkanem wspomnień, z samym prawdziwym sobą.  Muzyka , jej magia budzi wszelkie wspomnienia , nie tylko te co chcemy . Przywołuje obrazy, smak, zapach,  nastrój , emocje, uczucia i miejsca. Jest to podróż w czasie. 

Nie będę Ci sugerowała żadnej muzyki, zastanów się co słuchałeś lub kogo rok temu, dwa czy może jeszcze dawniej. Przenieś się w czasie. Masz na to odwagę? :)