piątek, 21 września 2012

pakowanie

Hej :) Na moim zegarku za 15 minut wybije północ, oczy mi się już kleją i same zamykają ale postanowiłam, że jeszcze tu zajrzę i coś dodam. Za mną tak na prawdę pierwszy dzień pakowania się. Idzie ciężko i opornie, mam wątpliwości do tego czy zdążę. Jednak trzeba być dobrej myśli.
Pakowanie ma swoje dobre i złe strony. Strasznie dużo zabiera czasu jeśli chce się dokładnie spakować 19 lat życia, natomiast plusem są skarby jakie się znajduję. Powracają wspomnienia z różnymi rzeczami związane ale także odkrywa się nowe zastosowanie niektórych perełek.

Tak było i tym razem: między innymi odnalazłam lokówkę, której śmiało mogę powiedzieć nie używałam kilka lat. Postanowiłam ją wypróbować na moich świeżo ściętych włosach. Włosy są prawie o połowę krótsze ale nie puszą się , mają ładne i zdrowe końcówki . Co najważniejsze już nie wypadają w ogromnych ilościach. Wypadające włosy to moja zmora i pewnie z czasem okaże się utrapieniem dla moich współlokatorów.
Oprócz tego znalazłam niesamowitą pamiątkę ! Zdjęty aparat ortodontyczny !:) Tyle cierpienia i wyrzeczeń niestety niektóre wyrzeczenia, wciąż trwają . O krówkach i snikersach mogę pomarzyć...Ale efekty myślę są bardzo zadowalające w porównaniu do tego co było:)



A oto staro- nowe gadżety, które będą przeżywać swoją drugą młodość.  
Numer jeden to kolczyki, które jeszcze jakiś czas temu uważał za straszne jednak dzisiaj, nie wiem czy to wynik przemęczenia ale wydają mi się interesujące. Nadające się w sam raz na zbliżający się wieczór panieński. 


Drugą rzeczą , którą można liczyć jako dwa dodatki, jest zielono niebieski naszyjnik. Miał jeszcze jedną część ale była popsuta i totalnie nie pasowała. Naszyjnik jest krótki i raczej go widzę przy sukience z wysoką górą sięgającą szyi, choć myślę, że częściej będzie u mnie funkcjonować jako bransoletka:)






W głośnikach leci Adele, która nastraja już mnie do snu. Jednak dla Was mam coś innego równie spokojnego. "Moje miasto" wspaniałej wokalistki Marii Peszek 


Jest parę minut po północy, pora spać :)
Dobranoc :*

sobota, 15 września 2012

hometown

Hej:)
Niedawno wróciłam z naszego mieszkanka w Gdańsku...Wypicowany na błysk, no dobra prawie na błysk:P Wśród naszych lokatorów już wyłoniliśmy Perfekcyjną Panią Domu , która będzie dbała o nasze przemiłe gniazdko a przez to będzie ono nabierać blasku i rodzinnego klimatu:D

Niby człowiek, nie powinien się przyzwyczajać do rzeczy materialnych, jednak w Gdańsku brakowało mi moich "pierdułek" i wiem, że nie przeżyję bez nich w tym wielkim mieście. :) Wyjeżdżając odkryłam wartość niektórych rzeczy, które przypadkowo stały w moim pokoiku w rodzinnej miejscowości:)
Teraz siedzę w moim wyblakniętym różowym pokoiku, słuchając ulubionej muzyki i szybko regenerując siły na kolejny zwariowany dzień, który parę minut po 15 znów nabierze niesamowitego tępa.
Mam tydzień na załatwienie wielu istotnych spraw, z którymi raz na zawsze trzeba zrobić porządek, tak więc tworzy się magiczna lista zadań na następny tydzień...wielkimi krokami wchodzimy w świat studenta...!! :)


Mój pokój na razie dość pusty i wymagający specjalnej troski:)



 Toast za to by się dobrze mieszkało:)


 Widok z balkonu wprawia w zadumanie! Aparat tego nie uchwycił ale zdarzyło nam się po kilka minut wpatrywać i cieszyć oczy :)

Bo jest na ziemi takie miejsce, które na zawsze zostaje w sercu pomimo kilku tysięcznej odległości. Zapach, obrazy, ludzie zostaje z nami do końca....


Trzymajcie kciuki, żebym w tym całym biegu nie złapała "kolki":)
Buziaki;*

poniedziałek, 10 września 2012

one more night

HEJ ! :)
Dzisiaj piękne słońce zapukało do okien a pogoda przypomniała lato :) Miałam chrapkę by się poopalać w końcu jeszcze mam wakacje ale w końcu się skończyło tak, że najpierw pospałam do 11.30 a później załatwiałam ważne sprawy. Już niedługo czeka mnie pakowanie i przeprowadzka... Będę musiała się rozstać z moimi wspaniałymi przyjaciółmi i znajomymi (na szczęście nie wszystkimi, bo z cząstką będę żyła przez ścianę :D)oraz miejscem, które znam od podszewki i odnaleźć się w wielkim mieście gdzie każdy jest anonimowy a życie napędza wyścig szczurów... Od zawsze podobał mi się Gdańsk, jednak ogromna sieć komunikacji mnie przeraża i mam nadzieję, że miło się rozczaruję życiem wielkiego miasta :)


Staram się korzystać z resztek wolnego i ładować baterie pozytywną energią tak więc od znajomych dostałam pełen pakiet rzeczy, które na pewno w tym pomagają.


Kartki ! Uwielbiam takie "gadżety"! Z 18-stych urodzin leżą grzecznie w szufladzie i czekają na chwilę wspomnień. Tym razem, po raz kolejny nie zabrakło motywu żaby, który z wiadomych powodów jest mi bliski. Kartka w połączeniu z muzyczką to jak dla mnie strzał w dziesiątkę i moja twarz już się cieszy :D


Jak każda kobieta uwielbiam kwiaty. Chyba nie mam ulubionych, chociaż najczęściej w moje ręce trafiają róże, choć tak na prawdę najmilej mi się kojarzą słoneczniki. Eh, która z dziewcząt nie wzdychała kiedy Paweł Małaszyński dawał bukiet małych słoneczników serialowej Magdzie M. Słoneczniki , to również wspomnienie wakacji i kolorowego ogródka.


 Kolejnym gadżetem na najbliższy czas jeszcze wakacyjny jest książka. Nie jestem jakimś molem książkowym, (pani polonistka była świadoma tego, że nie przekona mnie do czytania lektur), choć w Liceum zdarzyło mi się kilka przeczytać :D Na pewno "Świętoszek", "Król Edyp", "Mendel Gdański"(książka licząca 8 stron) i na pewno "Moralność pani Dulskiej" a  i "Dziady cz. 3" ,. Możliwe, że by coś jeszcze się znalazło ale czytanie lektur traktowałam jak mus. Jednak kiedy chodziło o książki nieobowiązkowe to z miłą chęcią ale w wolnym czasie. Książki, które otrzymałam na zakończenie roku już leżą przeczytane, choć do biografii Adele powracam drugi raz i mam nadzieję, że w końcu się zbiorę by napisać o niej oddzielny wpis.
Tym razem w moje ręce wpadła książka "Bóg, kasa, rock'n roll" autorstwa dwóch znanych dziennikarzy i prezenterów TVN. Książka jest w formie ciągłej rozmowy często przeradzającej się w polemikę. Jakie wrażenia? Jak na razie pozytywne zobaczymy jak  znajdę się na ostatniej stronie.:)

Na koniec piosenka, która od razu wpadła mi w ucho i teraz znęcam się nad przyciskiem play :D


Dobrej nocy :) zaraz wybije północ !:)

piątek, 7 września 2012

19

Witajcie kochani :)
Dzisiaj a dokładnie  o 22.45, 7 września, 19 lat temu pojawiłam się na świecie:) Jak to mówią ostatnie -NAŚCIE przede mną :) Adele w wieku 19 lat nagrała swoją pierwszą płytę, także magiczna liczba 19 zobowiązuje do czegoś :D hehe Możecie spokojnie spać, nie planuję w najbliższym czasie tworzyć płyty, więc muszę liczbą 19 oznaczyć inny ambitny projekt :D Idę na studia na kierunek matematyka ekonomiczna, więc może... kto wie kariera naukowa... została wymieniona wśród licznych dzisiejszych życzeń...:D Nigdy nie wiadomo co do łba strzeli a szczególnie mi :D:D

Po dłuższej nieobecności... wracam :D Teraz już mam bardzo wygodne warunki do tworzenia bloga, więc myślę, że wpisy będą częstsze, ciekawsze i atrakcyjniejsze lecz wszystko pokaże czas. Wcześniej tworzenie wpisu to była syzyfowa praca. Problemy z odpowiednimi formatami zdjęć, czcionek... Problemy ze wstawianiem filmików i wiele innych... Czasami jeden wpis powstawał na 3 różnych urządzeniach :D 

W trakcie mojego zniknięcia działo się wiele rzeczy, w pewnym sensie zakończyłam pierwszy etap jednego z projektów muzycznych, jakim był chór czterogłosowy . Za nami pierwszy występ i dwa w pełni zrobione utwory. Taki chór to całkiem inna bajka, wymaga innego postrzegania na muzykę i pracy nad nim. Poznałam niesamowitych ludzi, nie dość, że są mega uzdolnieni muzycznie to w dodatku przezabawni.  Na szczęście jest szansa na kontynuację współpracy w Gdańsku z czego bardzo się cieszę o ile pogodzę to z nauką :)

Pod spodem zdjęcia z pierwszego naszego występu, filmik będzie udostępniony na stronie fecebook'owej  tego bloga. Wszystkich ciekawych efektów tego co można zrobić w przeciągu około 6 godzin gorąco zapraszam :D




Kolejną muzyczną sprawą było śpiewanie na kilku ślubach. Uwielbiam to kiedy dwoje kochających się ludzi przysięga sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Ta chwila kiedy patrzą sobie w oczy i wiedzą, że to nie są żarty i z drugą osobą spędzą resztę życia. Widziałam wiele emocji. Na jednych twarzach pojawiał się na początku strach i stres przed tym co ma się stać lecz u innych radość, która sprawiała, że oczy zakochanych lśniły. Widać było, że tych dwoje jest dla siebie stworzonych!:) Na takich uroczystościach czuję się szczęściarą, że mogę być światkiem cudu jakim jest wzajemna miłość dwojga ludzi :)


Lecz nie samą muzyką, żyje człowiek :D choć w sumie to też miało powiązanie muzyczne :) Bawiłam się na tak długo oczekiwanym weselu. Wytańczyłam się za wszystkie czasy, nawet paznokcie u stóp pobolewały przez późniejsze dni :D


Na sam koniec mojej opowieści mam dla Was piosenkę, która już była na blogu ale w wersji angielskiej :) Gdy usłyszałam wersję polską teraz ciężko mi przekonać się do angielskiej :D Piosenka jak najbardziej mobilizuje mnie do działania ! :) 


Pozdrawiam! :* i do usłyszenia :)