wtorek, 15 maja 2012

Można ?! MOŻNA

Witam kochani:)
Dzisiaj jak to mówią rozpiera mnie energia :D
A jak u mnie jest?:D tak jak na zdjęciu :D


UWAGA - wpis zawiera duże pokłady optymizmu. Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. Gdyż zbyt duże dawkowanie optymizmu grozi zarażeniem :D

Dzisiaj około godziny 8.30 przystąpiłam do matury ustnej z języka angielskiego. Nie pamiętam czy stojąc pod klasą oddychałam. Z tego co mi wiadomo moje miny były bardzo ciekawe najbardziej jak wyszła koleżanka, która była przede mną.
Niezwykle się stresowałam tą maturą. Wczoraj to mnie stres poprostu zjadał. A rano ledwo przegryzłam dwa kęsy. Jeszcze niegdy takie stresu nie odczuwałam. Może dlatego, że to moja "pięta Achillesowa".
Jednak jak już weszłam działa się wola Nieba. Momentami sama przechodziłam szok, że kurde ja coś mówię w obcym języku. 15 min egzaminu minęło jak pstryknięcie palcami. Wyszłam i poprostu potrzebowałam chwili na ogarnięciu tego co się stało. MIAŁAM TO JUŻ ZA SOBĄ. Po chwili  się odezwałam do znajomych, którzy na mnie czekali. Pierwsze co wykrztusiłam. "Kurde jakie ja głupoty gadałam" a potem " jeszcze moglam powiedzieć to i to , kurde mało czasu" :D Jednak chwila ogłoszenia wyników była chwila napięcia." Kurde czy ja wogóle zdałam?" a tu wyniki. Wszyscy z naszej grupy zdali. Potem wyczytywane były pokolei punkty Ania , Ala , ja , Marysia, Paulina i Julka. Nagle myśl,  kurde już mnie przecież wyczytali. "Ile miałam ?! 26 na 30?!" Kurde to blisko 100%. Zatkało mnie a zarazem mało brakowało a bym się popłakała ze szczęścia. Nawet nie marzyłam o takim wyniku. Dalej chyba jeszcze do końca w to nie wierzę.  Pomimo tych burz i sztormów na morzu dokonał się cud!:D Od ogłoszenia wyników poprostu uśmiech nie schodzi mi z twarzy.

W ramach relaksu wybrałam się dzisiaj do fryzjera. Fryzjer(Marcin) był załamy moim stanem włosów no ale doprowadził je do żywotności:)  Może na zdjęciu nie widać ale teraz mam krótką kitkę i doszła lekka grzywka, która  i tak nie jest wykorzystywana jako grzywka lecz powstała w celu lepszego układania się włosów. Efekty będą widoczne po umyciu i dokładnym wysuszeniu:) Następnym punktem relaksu była próba :D Tak  po dzisiejszym dniu czuję się  lekko na duchu ( angielski już za mną) i lekko na ciele ( włosów mniej):)

Wierzcie w cuda bo są one możliwe! :)

Chociaż w sumie ja miałam łatwiej bo to inni we mnie bardziej wierzyli niż ja sama w siebie :)
Także ogromne DZIEKUJĘ dla (Kochani nie zwracajcie uwagi na kolejność )
 Piotra - za ogarnięcie mojej masakrycznej paniki
 Andrzeja zwanego Huczkiem - za grożenie mi i za powtórkę słówek przed snem
 Asi - za wymyślanie mi słówek, które mogą mi się jeszcze przydać
Magdy - za popołudniowe odreagowanie, odstresowanie
 Moniki- za wieczorną wyprawę tam gdzie wrony zawracają :D
Ali - "We are the best" :D
 Macieja - który wstał wcześnie rano i opowiadał nam głupie hisotryjki dla rozładowania stresu
oraz dla wszystkich, którzy trzymali za mnie kciuki i życzyli mi powodzenia :)

Dla wszystkich, którzy egzamin z języka angielskiego mają za sobą lub dopiero przed sobą :)


Pozdrawiam :*


1 komentarz: